Mimo wsparcia finansowego francuskiego rządu, tanie linie lotnicze latające pomiędzy wyspami Polinezji Francuskiej nie zawsze są tanie. Pragnący zadbać o swój budżet powinni więc kupić bilety odpowiednio wcześniej lub wybrać transport drogą morską. Do wynajęcia są też… helikoptery.
Pomiędzy wyspami regularnie kursują promy oraz katamarany. Najwięcej połączeń jest pomiędzy Tahiti i Moorea. Z reguły połączenie obsługują szybkie katamarany, które są nowe i luksusowe. Około 30-minutowa podróż mija więc w przyjemnej atmosferze. Ostatnio obsługuje je sprawnie działające przedsiębiorstwo Ono-Ono, które łączy również Tahiti z Bora Bora, Huahine, Raiatea i Tahaa. Można też skorzystać z oferty Moorea Express, a na Bora Bora trzy razy w tygodniu pływa także Vaeanu. Popołudniami – we wtorki i czwartki – z Tahiti na Bora Bora dostaniemy się również promami firmy Stim Hawaiki – Nui.
Rząd Francji wspiera lokalne linie lotnicze, które liczyć mogą na dotacje. Subwencje pochodzą oczywiście z wpływów z turystyki i mają stymulować jej jeszcze szybszy rozwój. Zainteresowanie tym rodzajem podróży nie jest jednak wielkie, co przekłada się na dość wysokie ceny. Przy wyższych cenach, jest mniej chętnych i koło się zamyka. Póki co – tanie linie lotnicze Polinezji Francuskiej tanie są tylko z nazwy. Warto jednak śledzić promocje, albo spróbować kupić bilet wcześniej, bo regularne połączenia pomiędzy aż 39 z polinezyjskich wysp cały czas znajdziemy w ofercie Air Tahiti. Mniejszą siatkę mają Air Moorea oraz Air Archipels, które także latają pomiędzy rajskimi wyspami.
Najtaniej i często najszybciej podróżować można oczywiście promami i katamaranami, które kursują regularnie. Na samych wyspach nieźle rozwinięty jest też transport autobusowy – również niezbyt drogi, a z reguły opierający się na nowoczesnym i czystym taborze. Nie polecamy za to taksówek, które są drogie i często zupełnie nie opłaca się korzystać z ich usług. Można za to wynająć samochód, albo nawet skuter czy rower. I oczywiście helikopter, ale oferta Polynesi Helicopters przeznaczona jest już dla najbogatszych.
Nazywanie ich autobusami jest trochę na wyrost, bo to takie nieco większe busy, jakie u nas często pełnią rolę podmiejskich połączeń. Ale za to w większości to pojazdy na wysoki połysk i przede wszystkim sprawne technicznie, co na wakacjach nie zawsze jest oczywistością. Na Bora Bora trafiliśmy jednak na nowy tabor, a pozostałe wyspy Polinezji Francuskiej także nie miały się czego wstydzić. Najważniejsze, że busy były klimatyzowane, bo bez tego nie dałoby się tam wytrzymać nawet krótkiej wycieczki.